Tak jak obiecałam, przedstawiam Wam balsam do ust mojej własnej roboty :D
Co użyłam do stworzenia balsamu:
- masło shea
- lanolina bezwodna
- miód
- barwnik spożywczy
- olejek z kiełków pszenicy
- aromat waniliowy
kolor niebieski to produkty otrzymane w ramach współpracy ze sklepem bliskonatury.pl
Składniki ułożyłam w kolejności od tego, którego użyłąm najwięcej, do tego, którego użyłam najmniej. Dokładnych wartości nie jestem w stanie podać, bo pracuję metodą na tzw "oko". :)
Masła i lanoliny użyłam mniej więcej w tych samych ilościach, miodu odrobinę mniej, brwnika używamy według własnego widzimisię, olejku z kiełków zaledwie kilka kropelek, a aromatu dodalam tyle o ile czyli dwie kropelki.
Wszystkie składniki rozpuściłam i zmieszałam sobą w spodeczku, ułożonym na szklance z gorącą wodą. Po dokładnym wymieszaniu przelałam do pojemniczka i włożyłam do lodówki, po pól godziny balsam do ust był gotowy do użycia.
Niestety barwnik oddziela się, jest to rostwór wodny i ciężko mu połaczyć się frakcją olejową, muszę znaleźć jakiś inny barwnik, bardziej odpowiedni. Mimo wszystko balsam po tygodniu ciągle zachowuje kolor.
Wersja pierwsza, bez barwnika
Wersja druga, z barwnikiem
Przepraszam za jakość zdjęć, ale mój aparat ma ostatnio jakieś fochy, chciałam dorzucić Wam zdjęcie balsamu na ustach, ale uwierzcie mi, aparat naprawdę zawredził i nic nie wyszło.
Działanie? A no działanie ma rewelacyjne, o dziwo, jak na balsam który wyszedł z moich łapek. Na ustach przezentuje się jak transparentny błyszczyk, i utrzymuje się dość długo, pod warunkiem, że go nie zliżę, bo dzięki barwnikowi i miodkowi, ma cudny "słodko- kwaśny" smak.
Po rozsmarowaniu na ustach z konsystencji gęstej, maslowej zmienia się w olejową, nie powoduje to jednak spływania z ust.
Świetie i na długo nawilża usta, szybko pozbywa się uczucia suchych warg i praktycznie niweluje ponowne wysuszanie warg, odkąd go stosuje mój ciągły problem z wysusznymi wargami zniknął.
Mam zamiar pokombinować jeszcze troche z balsamami, tzn za pomoca innych ekstraktów, barwników, no i za pomoca wosku, co zapewni bardziej stałą konsystencje balsamowi.
Robiłyście kiedyś coś podobnego? Spróbujecie same wyczarować swój balsam do ust?
Ruda Szopa
Fajny pomysł :D Ta pierwsza wersja bez barwnika przypomina mi Carmex ;)
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś miodu w ramach nawilżania ust domowymi sposobami - zjadłam wszystko po 2 minutach.. ;)
ale super!!!!!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję wyrobu;) ja właśnie pracuję nad mgiełką do włosów;)
OdpowiedzUsuńniestety, ale chyba jestem zbyt leniwa na takie eksperymenty
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i całkiem łatwo;-)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł taki balsam, wiesz dokładnie co w nim jest. Mnie się bardziej wersja bez koloru podoba, wygląda jak mój ulubiony carmex;D
OdpowiedzUsuńJa na usta lubię nakładać olej kokosowy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na własnoręcznie robiony balsamik -myślę , że w niedalekiej przyszłości sobie taki sprawię :)
Super! :) uwielbiam kosmetyki domowej roboty :)
OdpowiedzUsuńŚliczny balsam. Mi bardziej podoba się w wersji bez koloru. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że czarowałam:)
OdpowiedzUsuń+ zostałaś otagowana
http://pinknponk.blogspot.com/2012/10/otagowana.html
Kiedyś chciałam zrobić balsam do ust sama ale jakoś zapomniałam o tym :)
OdpowiedzUsuń