Dzisiaj mamy ten komfort, że wchodzimy do drogerii, czy nawet pierwszego lepszego spożywczaka i w zasięgu ręki mamy gamę produktów do pielęgnacji włosów. Nasze babcie musiały radzić sobie inaczej. A co miały pod reką? Ot, na przykład naftę, dzięki której rzekomo jedna z naszych piosenkarek zawdzięczała piękne pukle. Jest to dość kontrowersyjny włosowy kosmetyk, więc może przyjrzymy mu się bliżej.
Co nafta robi dla naszych włosów?
Przede wszystkim poprawia ukrwienie cebulek włosowych, a więc przyspiesza wzrost włosów oraz wmacnia je i odżywia. Dodatkowo jest pomocna przy włosach przetłuszczających, może także pomóc w walce z łupieżem. Wzmacnia połysk i kondycję włosa, zapobiega także rozdwajaniu się końcówek, pomaga odbudować włosy zniszczone zabiegami kosmetycznymi. Dzięki niej zmniejsza się łamliwość włosów, a także ich wypadanie.
Jak dorwać naftę w swoje łapy?
Po prostu wybrać się do apteki, a tam zaskoczy nas ogromny wybór nafty kosmetycznej. Dostępna jest w wielu wersjach z różnymi dodatkami min. z dodatkiem aloesu, rycyny, witamin a + e, drożdży, minerałów.
Mam naftę w ręce i co teraz?
Naftę możemy wetrzeć po prostu w skalp i włosy. Możemy także zrobić maseczkę.
Ja do dwóch łyżeczek nafty dodaję dwa żótka i kilka kropel rycyny. Wszystko mieszam i nakładam na włosy. Śmiało możemy dodać jej do maseczki drożdżowej, a nawet do naszej ulubionej maski.
Ale najważniejsze jest, żeby nigdy, przenigdy nie trzymać jej na włosach dłużej niż 15-20 minut. Zwykle producent zamieszcza na etykiecie czas, jaki możemy trzymac naftę na włosach.
Jeżeli przesadzimy i przetrzymamy naftę dłużej na naszych włoskach, mogą spotkać nas ogromne nieprzyjemności w postaci przesuszonych włosów a nawet podrażnionego skalpu.
Nafta niestety nie pachnie zbyt przyjemnie, ale da się wytrzymać, po 15 minutach zmywamy ją z włosów, nakładamy naszą ulubioną odżywkę i zapominamy o jej zapachu, a ponadto cieszymy się pięknymi włosami.
Na moich włosach nafta gościła kilkakrotnie, niestety nie stosuję jej regularnie, a szkoda, za to zawsze po jej użyciu miałam błyszczące i sypkie włosy.
Myślałyście już o nafcie? A może już ją stosowałyście? Jakie są wasze doświadczenia?
Ja planuję ją na dziś wieczór ;) A teraz pozdrawiam Was serdecznie z pracy, w przerwie między jednym, a drugim pacjentem (na szczęście dziś ruch niewielki) :)
Ruda Szopa
Hah! muszę zakupić:)
OdpowiedzUsuńpolecam, mimo smrodku:)
UsuńLubię nafte dodawać do wszystkiego ale nigdy nie stosowałam jej samej na wlosach ;D
OdpowiedzUsuńojj solo też się boje :)
Usuńnigdy nie używałam i chyba nie mam zamiaru ;) jakoś nie przekonuje mnie taki chemiczny składnik ;) wiem, że może dobrze nawilżyć, natłuścić i nabłyszczyć, ale wg mnie takie efekty można osiągnąć przy stosowaniu naturalnych składników ;)
OdpowiedzUsuńa ja się przełamałam i nie żałuje ;)
Usuńoj zastosowałam raz naftę i nigdy więcej, takich okropnych tłustych włosów nie miałam nigdy:(
OdpowiedzUsuńmoże się nie domyła?
Usuńnie miałam...ja również mam do niej uprzedzenia
OdpowiedzUsuńa czemu to? pochodzenie?
UsuńWłaśnie skończyłam swoją pierwszą buteleczkę i na pewno kupię następną :)
OdpowiedzUsuńja tż szybko nie zrezygnuję :)
Usuńnigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńnajwyższa pora ;)
UsuńMoja koleżanka kiedyś po farbowaniu nałożyła naftę i jej popaliło skórę głowy ;o
OdpowiedzUsuńale ja sobie ją chwalę ;)
ojj to ja może dzisiaj coś innego nałoże, co prawda jestem 2 dni p farbowaniu, ale wole nie ryzykować
UsuńStosuję od hoho, teraz zamiennie z olejowaniem, kiedyś tak po prostu nawet przed włosowym szaleństwem :) Najbardziej lubię taką bez dodatków ;]
OdpowiedzUsuńjadopiero niedawno sie o niej dowiedziałam, tzn kiedyś coś tam złyszałam, ale jakoś mnie to obeszło
UsuńZe śluzem ślimaka podobno działa cuda :)) :P ale rozumiem reakcję:D
OdpowiedzUsuńjednak się nie skuszę :P
UsuńMoja Mama zawsze biegała za mną z naftą i mi ją wcierała jak byłam młodsza, a ja uciekałam przed nią bo nie lubiłam tego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńmi akurat zapach odpowiada, taki trochę benzyniasty :) ale innym śmierdzi
Usuńpodejrzewam,że teraz nie przeszkadzałby mi tak jak było to kiedyś ;)
Usuńdziękuję za pochwałę mojej długości włosów
Właśnie dzisiaj kupiłam i zamierzam stosować:)
OdpowiedzUsuńczyli wpis na czasie :)
UsuńTeż będę próbować :3
OdpowiedzUsuńpowodzenia :)
Usuńtak miałam, używałam i obecnie też stosuję :) mam kilka złych doświadczeń za sobą, z totalnych początków włosomaniactwa - zostawiałam ją na zbyt długo, solo i wysuszyła mi włosy, teraz daję ją do maski z żółtkiem i miodem, aloesem, olejkiem rycynowym i kokosowym, no i w końcu działa fajnie :)
OdpowiedzUsuńja włąsnie dokupiłąm miód do swjej włosowej kolekcji :)
UsuńCo do czasu pozostawionego na włosach to hm myslę , ze to zależy od skalpu wszystko :) Ja np. zostawiam czasami a całą noc i efekty są świetne. Robię równiez maski z dodatkiem łyżki (dużej) nafty i trzymam ponad godzine więc mysle , że zalezy od skalpu :)
OdpowiedzUsuńJa mam nafte z olejkiem rycynowym :)
+ jesli jestes chętna to zapraszam do akcji :
http://uroda-kosmetyki-opinie.blogspot.com/2012/08/akcja-z-reki-do-reki-czyli-wymienmy-sie.html
też mam z rycyną :) ja bałabym się zostawić na całą noc
UsuńNo proszę, a ja jakoś unikałam nafty... coś sobie ubzdurałam, że z całą pewnością zaszkodzi moim włoskom. Chyba czas się z nią przeprosić :)
OdpowiedzUsuńnie jest droga, warto więc spróbować :)
Usuńobecnie stosuje wcierkę Jantar, a nafty nigdy nie stosowałam. muszę spróbować, bo dużo dobrego się o niej czyta. :)
OdpowiedzUsuńJa miała i strasznie przesuszyła mi włosy. Od Ciebie się dowiedziałam, że mogło to być spowodowane tym, że za długo trzymałam ją na włosach.
OdpowiedzUsuńniestety czasem przedobrzymy, a nie zawsze im dłużej tym lepiej
Usuńo, dzięki za ten wpis, jeszcze nie widziałam tyle o nafcie w jednym miejscu ;) kiedyś bardzo chciałam ją mieć, teraz już trochę mniej. ale chyba jednak trzeba spróbować ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ja zawsze zachęcam do testowania, naczej nie dowiemy się co nam służy :)
UsuńJa mam podobnie!! Brak mi regularności w jej stosowaniu, pomimo tego, że wydobywa z włosów ładny blask.
OdpowiedzUsuńAle najbliższym zabiegiem kondycjonującym będzie laminowanie żelatyną, jestem bardzo ciekawa efektów :-)
ojj też będę laminować :)
UsuńNigdy nie słyszałam o stosowaniu nafty na włosy :D Może kiedyś się skusze :P
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńJeszcze nigdy o tym nie słyszałam, może kiedyś wyprubuję, przydała by mi się :)
OdpowiedzUsuńskoro tak, to siooo do apteki :)
UsuńMaski Bingo dostaniesz w Tesco dużym, bo w tych Express to na pewno nie ma :)
OdpowiedzUsuńojj a do tesco to ja daaaaaleko mam :( dziękuje :)
UsuńBardzo podoba mi się Twój blog. O pielęgnacji włosów wiem bardzo mało ponieważ nigdy nie miałam ze swoimi problemów. problemy ma jednak z nimi moja córka. Ma szopę jak Czarnoskóra tyle,że w kolorze blond. Mam nadzieję,że dzięki Twoim wskazówkom uda mi się nad jej bujnym owłosieniem zapanować. :) Młoda teraz jedzie na kolonie ale jak wróci będzie królikiem doświadczalnym na moim blogu. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :) na pewno zajrzę :)
UsuńChyba bym się nie skusiła:p
OdpowiedzUsuńa może jednak ;)
UsuńHej, dzięki za odwiedziny u mnie! Podoba mi się u Ciebie, będę częściej:)
OdpowiedzUsuńNaftę stosowałam kiedyś, w duecie z olejem rycynowym pozwoliła mi uratować moje zniszczone prostownicą włosy. Mam wrażenie, że lekko rozjaśnia kudełki :)
Ja jeszcze nigdy nie stosowałam nafty i przyzanm się że troche się jej boje ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam//
Ja też wykorzystuję nafę na różne sposoby - dobrze działa na moje włosy :)
OdpowiedzUsuńJa stosowałem prawdziwą naftę wielokrotnie. Naprawdę skutecznie działa przeciw wypadaniu włosów. Do litrowego słoika wlewałem naftę, ale tylko tyle żeby przykryło dno. Dolewałem wody do pełna i tym płukałem głowę. Straszliwie poprawia krążenie w skórze głowy
OdpowiedzUsuń