czwartek, 30 sierpnia 2012

Dziwne odkrycie...

Z nudów wlazłam dzisiaj w źródła ruchu sieciowego, tak żeby sobie poobczajać skąd do mnie Kochane trafiacie, rozglądam się w prawo i w lewo i oto co ujrzałam
Od razu wyobraziłam sobie jak dziewczę siedzi i naciąga włosy, żeby były dłuższe. No to się uśmiałam. W mojej głowie dość komicznie to wyglądało :P
Na szczęście lubię wszystko sprawdzac w wujku guuuglu, no i oto co wyguglowałam:
 
"Po pierwsze w ostatnich latach dermatolodzy odkryli wypadanie włosów, które jest spowodowane zbytnim naciąganiem łodyg włosów, co specjalistycznie nazywa się „traction alopecia” (łysienie poprzez zbytnie naciąganie włosów). Pierwsze przypadki zostały zauważone u dorosłych dziewczyn, które wiązały włosy w kucyk, a następnie kopiując to zjawisko słodkiej dziecięcej niewinności ich starsze siostry poszły w ich ślady. Przy tej fryzurze włosy są szybko czesane do tyłu i zawiązywane z tyłu głowy kokardą lub spinane spinką i w ten sposób w ciągu dnia są pod stałym napięciem.

Największe naciąganie jest wokół przednich brzegów włosów i w ten sposób na czole i skroniach wiele włosów wypada przez powolne ich wyrywanie. Czytelnik może odnieść się do moich poprzednich uwag dotyczących wyrywania włosów w rozdziale 3, w którym pokazane jest jak mieszek włosa w fazie telogenu może przejść w fazę anagenu po wyrwaniu włosa. Jednakże większość włosów na głowie jest już w fazie aktywnej, a szczególnie u młodych gdzie nie ma podwyższonej stymulacji wzrostu włosów. Ponadto przy traction alopecia nie mamy doczynienia z energicznym wyrywaniem włosów tylko z częstym ich naciąganiem. To naprężanie nieuchronnie prowadzi do niskiego stopnia zapalenia wokół łodyg włosowych, co nie jest widoczne na powierzchni skóry, ale wpływa na kontakt cebulki z brodawką i w ten sposób wstrzymuje naturalny podział komórek w cebulkach, który będzie postępować jeżeli utworzą się silne łodygi włosa. Przy traction alopecia nowo wyrośnięte włosy są często cieńsze i krótsze od włosów, które wypadły. Gorsze od tego może być infekcja pustych mieszków włosów prowadząca do zapalenia grudek chłonnych mieszków włosowych i krost. Kiedy to występuje u dorosłych jako trądzik może być związane w pewnym stopniu z bliznowaceniem i w zależności od stopnia infekcji i jej głębokości jakość włosów pogarsza się lub mieszki włosowe zostają zniszczone i zastąpione tkanką łączną.

W tym ostatnim stadium jeżeli wiele mieszków zostanie zniszczonych trwałe wyłysienie w miejscach dotkniętych tą chorobą jest nieuniknione. Jednakże przy traction alopecia większość utraconych włosów odrasta jeżeli nie ma infekcji, ale są one gorszej jakości niż poprzednie i zaawansowanie trwałego wyłysienia zależy od stopnia napięcia i jego częstości.

Tego rodzaju utraty włosów dziewczęta mogą nie zauważyć po kilku miesiącach czy też latach, a nawet dzięki nowym modnym fryzurom ta utrata może nie być zauważalna. Noszenie włosów związanych w kucyk nie jest jedyną przyczyną traction alopecia. Inną przyczyną tej choroby może być wiązanie włosów ciasnymi wstążkami. Podobnie plecenie warkoczy po latach prowadzi nieuchronnie do rządzenia włosów w miejscach gdzie były najbardziej naciągane. Zakładanie plastikowych lub metalowych wałków na noc dla modnej drogiej fryzury jest często przyczyną rzedzenia włosów przez które widać skórę jak płótno w peruce clowna."
źródło: handsomeman.pl
 
No i już przestało mi być do śmiechu. Na szczęśćie rzadko chodzę w związanych włosach, a jeszcze rzadziej mam je ciasno upięte. Spinam je raczej luźno.
 
A u Was jak to wygląda? Słyszałyście wcześniej o takim zjawisku? Czy tylko mi się to dziwnie skojarzyło i rozśmieszyło mnie? Jak u Was wygląda spinanie włosów?
 
Ruda Szopa

19 komentarzy:

  1. pierwsze słyszę, nawet na zajęciach z histologii nie słyszałam nic a nic o takim zjawisku ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę...czasem za ciasno upinam koki,nie chcę być łysa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Może tak być, ale wcale nie musi ;) Nie popadajmy w histerię. Z artykułu wynika, że nic nie możemy zrobić z włosami, nawet ich dotknąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm... słyszałam o tym i mało tego obserwowałam kiedyś... Koleżanka, która nie była zadowolona z kształtu swojej fryzury no i też chyba z braku czasu... zaczęła spinać włosy w wysokiego koka, każdego dnia. Pewnego dnia... po jakiejś dłuższej przerwie przyszła pofarbowana na czarno (swoje włosy ma ciemny blond) Zauważyłam, że wokół twarzy włosy jej się przerzedziły niezmiernie... przypisywała to złej farbie i delikatnym włosom. Te jednak nie chciały odrastać... kiedyś kiedy rozmawiałyśmy luźno rzuciłam, że może to od koka (to było naprawdę wolne spostrzeżenie) ale ona wzięła sobie to za słuszne (i dobrze!) przestała nosić ciasnego koka... a za jakiś czas przyszła do mnie i mi pokazuje, że w przerzedzonych miejscach zaczęły odrastać słabiutkie, jasne włosy. Niestety nie wiem jak Kasia ma się teraz... po skończeniu liceum nie utrzymywałyśmy kontaktu, ale jeżeli odrastały jej dalej w ten sposób to zapewne dziś cieszy się grubymi włosami.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie popadajmy w skrajności-rozpuszczone włosy-narażone na działanie słońca, czynników zewnętrznych; ocieranie się od odzież, przedmioty itd. spięte-naciąganie łodyg włosowych (wiem, wiem-powiecie mi, że tutaj chodzi o mocne ściskanie i naciąganie włosów, w delikatnym nic złego nie ma:))
    Przecież wiele kobiet nosiło w dzieciństwie czy później, czy nawet nosi w dojrzałym wieku tzw. "kucyki", koczki itp. i jakoś mało która jest łysa. Od czasu do czasu spięcie ciaśniej włosów szkody z pewnością nie zrobi-o ile nie będziemy przy tym naciągać włosów żeby kitka była dłuższa;p
    główna zasada włosomaniactwa- zachować umiar we wszystkim i nie popadać w paranoję. Tego się trzymajmy pod każdym względem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skrajności są be :) chodziu tu oczywiście o nadmierne, nieustanne i notoryczne ściskanie i naciąganie,zwykłe upięcia nie sądzę by powodowały taki efekt

      Usuń
  6. To nie jest nic śmiesznego:) Zresztą każda sama czuje, jak naciągnie sobie zbyt mocno kucyk. Robi się wtedy charakterystyczny lifting twarzy metodą domową :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to przeczytałam to miałam identyczne skojarzenie co Ty :D Sama do siebie się zaczęlam śmiać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja przeważnie jak już zaplatam to w warkocz albo kłos. Gdy mam koka to aż czuję, że te włosy są tak napięte, że zaraz wypadną, dlatego bardzo rzadko noszę koczki :)Ale jednak najbardziej lubię nosić rozpuszczone. Po to się zapuszcza, żeby je eksponować ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurcze... teraz totalnie już zgłupiałam. Wiązać włosy nie, bo wypadają. Warkocz nie, bo wypadają. Rozpuszczone nie, bo się niszczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi zapewne o przesadne naciąganie, ale faktycznie można zgłupieć ;)

      Usuń
  10. Acha, i też sobie wyobraziłam dziewczę, jak ciągnie się za warkocz ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie dobrze, ja prawie zawsze noszę związane, albo w kucyk, albo w koczek, ale w sumie zawsze luźno, więc może tak jest ok;)

    OdpowiedzUsuń
  12. też staram się spinać włosy luźno, za pomocą gumki bez metalowych elementów. chyba muszę jednak częściej chodzić w rozpuszczonych...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kiedyś właściwie tylko nosiłam związane włosy, dopiero teraz jak odżyły zaczęłam choć trochę chodzić w rozpuszczonych. Tylko że wolę kitki te naciągnięte niż luźne....

    OdpowiedzUsuń
  14. W artykule jest jedną wielka przesada. Jak dla mnie, osoby która czesze się w wysokiego kucyk, trzy razy w tygodniu nie ma żadnej różnicy czy włosy upięte czy nie. Włosy wypadają i wypadać będą, a to zostało stworzone tylko po to aby postraszyć trochę dziewczyny.
    nie zalecam sugerowanie się takimi rzeczami

    OdpowiedzUsuń

Za każdy dziękuję
Z każdego się cieszę
Nawet jeśli jesteśś anonimem, podpisz się ;)